Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 15 lipca 2014

LICEUM.. Wybór życia? Czy aby na pewno?

Wakacje wakacjami, ale drodzy absolwenci gimnazjum... i tak przez ich połowę musieliście myśleć o szkole.. przepraszam - musieliśMY.
I taki ten system jest... wolne- szkoła, niewolne- tyż szkoła.. No ale nie będę prawić kazań o tym, jaka ta Polska jest zła i wgl (w końcu jestem rodowitym Polakiem, muszę marudzić). Poruszę nieco poważniejszy temat, a mianowicie wybór szkoły ( hahahah). A wprowadzę go opowiadając o moim wyborze gimnazjum.
Chodziłam do mojej rejonowej podstawówki, byłam zadowolona ze szkoły, z wyników końcowych także. No ale potem mina zrzedła, bo czea było wybrać gimnazjum, a ja w wybieraniu dobra nie jestem (chociaż tata mówi, że mu dobry samochód wybrałam... ach to rodzicielskie wspieranie na duchu...). No i co gorsza, wybór miałam ooobszerny, ponieważ miałam wysoko na teście szóstoklasisty i wysoka średnią. Niektórzy mogą teraz pomyśleć, że zgłupiałam, bo każdy by chciał pójść tam, gdzie chce. Nie moi drodzy, jak się człowiekowi da za dużo, to szajba mu odbija. Poważnie. Wiem z doświadczenia.
No i co zrobiłam.. oczywiście pokierowałam się opinią innych:  "Idź do Katolika!"  Zaniosłam papiery do Katolika. Poleżały tam... hmm.. tydzień? Nie.. nie wyrzucili mnie, stwierdziłam, że mam daleko do szkoły i nie będę się męczyć. Zapierdzieliłam papiery. Potem okazało się, że jest jeszcze jedno dobre gimnazjum i całkiem blisko. Sawicka. Zaniosłam tam papiery, po dwóch dniach zabrałam, a potem po 3 znowu zaniosłam (do dziś się zastanawiam, jakim cudem z każdym razem mnie przyjęli).  No ale nie myślcie sobie kochani, że tam te papiery zostaaałyyy...Jak mogły zostać, jak dyra była straasznie sztywna.. gdzie ja będę w takim gimnazjum się uczyć! No i 30 sierpnia z samego rana OSTATECZNIE świadectwo wylądowało w moim rejonowym gimnazjum. Ach, ciężką drogę ten papierek przebył. nie wyobrażacie sobie, jak był pomięty.. No ale, jak to się mówi po każdym treningu- wykończeni, ale szczęśliwi. I tak mogę podsumować te 3 lata.. Nie żałuję mojego pochopnego wyboru. Nauczyłam się, że jak się coś robi na spontana, to nie pamięta się tego co MOGŁOBY być, ale to, co BYŁO. Ja nie rozmyślam o tym, że w Katoliku, czy Sawickiej mogłam się więcej uczyć, podróżować, mieć liczniejszą klasę, bo nie zastanawiałam się nad tym, rezygnując z obydwu szkół. Kierowałam się WYGODĄ, i przede wszystkim WYGODĄ. Blisko, znajomi... czego chcieć od życia więcej!

Ale ja jeszcze nie skończyłam.

LICEUM. "To jest dopiero odpowiedzialność! Tu czea wybierać już z głową!!"
.
.
.
.
Czy aby na pewno?


Moje zdanie jest takie: Liceum to tylko budynek z nauczycielami, którzy są niczym Lotek, na którego trafisz, to nie od Ciebie zależy, i tak wśród 35 uczniów niczego Cię nie nauczy. No chyba, że wychowawca ...(przepierdzielone mają ci, którzy mają WF- istę). Liceum to już jest szkoła, która nie wymaga odpowiedzialności- ona jej uczy. do jakiegokolwiek nie pójdziesz, zawsze znajdziesz nauczyciela, któremu będzie zależało nie na nauczeniu- ale na wyłożeniu ( materiału.. ekhem..). I tu musisz wykazać się odpowiedzialnością, bo niedługo matura, a taki nauczyciel za Ciebie się nie nauczy no i musisz wyłączyć  Majnkrafta i wziąć się za książkę. Może myślę źle, no ale cóż, każdy ma inną opinię, gdyby każdy uważał tak samo, nie było by tak pięknie i kolorowo, nie było by homoseksualizmu ani rasizmu, wojen religijnych, Korwin by się tak nie wściekał.. byłoby nudno.        Boże.. zdecydowanie zeszłam z tematu ;O
Jak to jest z tym wyborem liceum? Ja już swoją rekrutację przeżyłam. Składałam do 3 szkół, nie wybrałam technikum. Na pierwszą preferencję wybrałam liceum, które jest w czołówce najlepszych w Kielcach. Dostałam się. Czy było hurra? Nie. Bo chciałam do liceum z drugiej preferencji, no ale cóż, jak zdałam sobie z tego sprawę dopiero po rekrutacji uzupełniającej! Był płacz i zgrzytanie zębów. No ale dobra.. pójdę do tego Żeroma ( tego z pierwszej preferencji). No ale chwilaa! Przecież tam jest strasznie daleko! Gdzie ja będę się w takim liceum uczyć! Dosyć, że nauki potąd, to jeszcze nocki czea zarywać, bo późno będę wracać! Nieee... wykluczone! Jest jeszcze jedno liceum, Ściegienny. Oooo... bliziutko, 10 min dojazdu, lekcje z samiuteńkiego rana, piękny Orlik, znajomi.. czego chcieć więcej!
Jeszcze tam nie złożyłam papierów, ale na 99,99% tam skończą.
A co z opiniami innych? No jakże no.. "Idź do Żeroma!"
 Ale tak na chłopski rozum, czym różni się taki Żerom od Ściegiennego? Tym, że w tym pierwszym przyjmują od 140, a drugim 80? Że jest prestiż? Lepsi nauczyciele? Z tymi nauczycielami bym się zastanowiła, to w końcu też ludzie, nie roboty, od tego, jak będą uczyć, zależy wiele. W dodatku WSZĘDZIE jest połowa tych fajnych i połowa złych. Nigdzie się nie dogodzi, bo nie ma szkoły idealnej. " Aaa bo w tych lepszych, to nauczyciele są wymagający". No może są, tylko po tym jest płacz, bo pała za pałą, punktów na studia zabrakło przez głupie świadectwo. Moi drodzy! Wymagający nauczyciel w liceum to nie jest klucz do sukcesu! Cały pic polega na tym, abyśmy to MY byli dla siebie wymagający!
Myślę, że wybór liceum, to nie jest jeszcze wybór życia. Studia... to dopiero jest odpowiedzialność...to na nie trzeba ciężko samemu zapracować, bo to ONE są testem sprawdzającym naszą wiedzę ( wprawdzie praca bardziej). Do nich trzeba się przygotować, nie ważne w jakim liceum, ważne jest to, jak poważnie podejdziemy do sprawy.

 Ach, jak napisałam tego posta, to i pewniej się czuję idąc do Ściegiennego <3 Naczy jeszcze nie idę, bo nie ma tam papierów, ale w myślach już tam jestem <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz